Zima, śnieg i narty, cz. 2.
Październik 29, 2014Pierwszy rodzinny wyjazd na narty, który krótko opisałem i pokazałem tutaj http://www.marcinkowalczyk.com/blog/?p=11698 wrzuciłem na blog w czasie największych letnich upałów, a teraz w związku ze zbliżającą się zimą przyszedł czas na pokazanie jak zwykle sporej porcji zdjęć z drugiego, nisko budżetowego wyjazdu ze znajomymi. Los tak zrządził, że ten drugi wyjazd był także do Austrii, do ośrodków oddalonych dosłownie o 30 kilometrów od miejsc, w których jeździłem z Gosią i Bartkiem, a które mogłem oglądać z tras Steinplatte. Tymi miejscami był największy ośrodek narciarski w Austrii SkiWelt, słynne Kitzbuhel oraz lodowiec Kitzsteinhorn. 6 dni jazdy na nartach, 6 dni słońca i 6 dni wiosennych temperatur, które sprawiły, że stan stoków i jazda wielokrotnie nie należała do najprzyjemniejszych, ale wedle powiedzenia, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, te 6 dni pozwoliło nauczyć się czegoś nowego na nartach, nauczyć się jazdy w trudnych warunkach i pozwoliło bardzo krytycznie spojrzeć na swoje umiejętności. Ale, żeby nie było, to przyjemności i frajdy z jazdy na nartach w takich miejscach też było mnóstwo.
Tak sobie myślę, że gdybym chciał dokładnie, albo chociażby skrótowo opisać miejsca, warunki i wrażenia z jazdy, to po pierwsze zajęło by mi to mnóstwo czasu i byłoby bardzo obszerne. Tak, że ograniczę się jedynie do pokazania zdjęć, które robiłem małym Canonem s110, a kiedy skończyły mi się akumulatory, bo zapomniałem zabrać odpowiednią ładowarkę, to zdjęcia na lodowcu robiłem telefonem, a w ostatnim dniu w Kitzbuchel-Jochberg pożyczonym od kolegi małym, kompaktowym Nikonem, tak że jakościowo szału nie będzie, ale pamiątka jest i tak zacna.
No to startujemy, z pewnych względów droga trochę inna niż powinna być, bo przez Słowację.
w tym Bratysławę:
wjazd do Austrii:
i niezaplanowany przejazd przez centrum Wiednia, ale ważne że w jedynym słusznym kierunku.
Za Salzburgiem dało się już poczuć klimat gór, ale tak bardziej wiosennie niż zimowo.
I kolejny nieplanowany odcinek do celu, tym razem objazd przez Niemcy i nadrobienie ok. 50 km.
A nazajutrz już na nartach w Ski Welt i takie tam widoki na okolice i trasy w rejonie Scheffau, Elmau, Going.
Prawie jak w Polsce, to największa i chyba jedyna kolejka do wyciągu przez 6 dni pobytu.
Ski Welt, rejon Soll, Itter, Hopfgarten oraz trasy w pobliżu szczytu Hohe Salve.
Na szczycie Hohe Salve (1828 m n.p.m.). Obrotowa platforma widokowa przy restauracji, a w tle mały kamienny kościół. Miejsce to, to ponoć najlepsze miejsce widokowe w całej Austrii. Nie wiem czy to prawda, porównania prawie żadnego nie mam, ale widoki stąd są faktycznie bardzo rozległe i bajeczne.
Panoramy ze szczytu Hohe Salve
Południowe stoki to już wiosna na całego, warunki bardzo słabe albo już ich po prostu nie ma. Gdyby był śnieg i lekki mróz, to te trasy byłyby kapitalne i wymarzone do jazdy takiej jak lubię.
Ski Welt, rejon Brixen oraz Westendorf.
A tu małe selfie na leżaku.
Kitzbuhel – Kirchberg.
Lodowiec Kitzsteinstorn, Kaprun. Niestety tu już jedynie zdjęcia komórą.
Przypomniałem sobie o kolejkach do wyciągów… tutaj też były.
Widok z Gipfelstation u stóp Kitzsteinhornu. Jesteśmy na wysokości 3029 m n.p.m., czyli nawet wysoko.
Najdroższe piwo piłem tutaj. 4,2 euro za 0,5l !!!! w marketach Spar cena na poziomie polskim, czyli średnio 0,7-0,8 euro.
Kitzbuhel – Jochberg. Tu zdjęcia były robione małym Nikonem Coolpixem. Jeeezu ja Canonowiec od zawsze fotografowałem Nikonem, szoook !!!!
I na koniec nasza wyjazdowa ekipa w pełnym składzie.
